sobota, 5 stycznia 2013

Zawieszenie Bloga ! =\\


Ogłoszenia parafialne !!!! (To chyba nie to)

Ogłaszam tymczasowe zawieszenie. Nie jestem pewna na jak długo, ale jest szkoła, poza tym teraz testy w międzyczasie uczę się sama japońskiego i różne inne zajęcia też mam. Przepraszam. Najprędzej jeśli w ogóle będzie rozdział w styczniu , ale kiedy dokładniej to nie wiem. Ale nie obiecuję. Przepraszam Także w styczniu najwcześniej. Do zobaczenia.

A tak na pocieszenie , proszę :
 Mi się podoba , jest dość sweet ^^ 


czwartek, 3 stycznia 2013

Rozdział 3 - Nowe Doświadczenie

- Hajimemashite. Ja nazywam się Hatsune Miku, to jest Shion Kaito oraz Hinamare Meiko.- przedstawiła wszystkich zielonowłosa.- Ja jestem w 1d w liceum, a ta dwójka jest w drugiej klasie.- uśmiechnęła się do nich znacząco.
- Rozumiem. Fajnie, że stworzyli nową szkołę, ale trochę tęsknie za moją.- posmutniała blondyna, jednak po chwili znowu zapałała młodzieńczą energią.- Ale jestem w klasie z moim bratem, więc wszystko powinno być okej.- rzekła rozglądając się. Po chwili zamachała do pewnego chłopca, która podbiegł do nich uśmiechając się szeroko.
- Cześć. Nazywam się Kagamine Len, a moją siostrzyczkę już poznaliście.- znowu wyszczerzył swoje białe ząbki i poczochrał siostrze włosy, na co ta się zarumieniła.
Wszyscy ponownie się przedstawili i zaczęli rozmawiać o rozpoczynającym się roku szkolnym.
- Hastune-senpai masz takie włosy od urodzenia?- zapytał zaciekawiony blondyn. Dziewczyna zrobiła zdziwioną minę. Już zapomniała o tych włosach.
- Hai. Wszyscy byli zdziwieni, ale z takimi włosami się urodziłam.- przytaknęła.
- Takie same miała pewna księżniczka z takiej legendy.- rzekł z zastanowieniem.
- Zaraz. Mówisz o legendzie o Pięciu Królestwach?- spytał Kaito.
- Tak. Znacie ją?!- krzyknął Len.
- Oczywiście. Ja pochodzę z rodu księcia Niebieskiego Kraju, Miku jest potomkinią Zielonej księżniczki, a Meiko Czerwonej księżniczki.- powiedział szybko niebiesko włosy.
- Serio?!- krzyknęła pozostała czwórka.
- Ale bajer. My jesteśmy bliźniakami. Potomkami Żółtego Kraju.- powiedział Len wskazując siebie i siostrę.
Wszyscy popatrzyli na siebie zdziwieni powstałymi wnioskami.
- To chyba dziwne, że tak się wszyscy teraz poznaliśmy. Nigdy wcześniej nie spotkałam nikogo obdarzonego jakimiś cechami królów lub księżniczek z pięciu królestw.- powiedziała lekko zdenerwowana Miku.
- Masz rację Miku-senpai- potaknęła Rin.
Zielonowłosa uśmiechnęła się do młodszej koleżanki.
- Czuje się tak jakbyśmy się już kiedyś spotkali. Zapiszmy sobie swoje numery telefonów.- rzekł zamyślony Len.
- Okey. Ale większość z was widzę po raz pierwszy, mimo tego kojarzę wszystkich. To jest... dziwne.- odezwała się pierwszy raz ostrożnie Meiko, wyciągając telefon.
  Kiedy wszyscy już mieli siebie w małych urządzonkach ruszyli do domów z dziwnym niepokojem w sercach. Długie milczenie przerwała Miku.
- Rin, Len. A gdzie wy mieszkacie?
- Tutaj za zakrętem.- odpowiedziała Rin.
- Co????!!!!! J...Ja tutaj mieszkam!- krzyknęła zielonowłosa.
- Serio? Jak to?! My mieszkamy w tym dużym beżowym domu.- wskazał miejsce zamieszkania Len.
- Super! Ja mieszkam w tym! Po drugiej stronie ulicy!- krzyknęła entuzjastycznie dziewczyna.
- eeee- wydusiła z siebie Meiko.
- Hmm? Meiko-senpai? Co się stało?- spytała Rin.
- Ja mieszkam dwa domy dalej.- odparła beznamiętnie.
- HEEEEEEE?!!!!!- krzyknęli wszyscy oprócz Kaito, który westchnął głęboko.
- Wygląda na to, że tylko ja mieszkam w zupełnie innej dzielnicy.- wzruszył ramionami.- To ja lecę. Jaa nee*
- Jaa nee!!!- krzyknęli wszyscy i ruszyli każde do swojego domu.

*****
- Meitoooo! Wróciłam!- krzyknęła już w wejściu. Nie słysząc żadnej odpowiedzi weszła po cichutku do salonu i zastała najsłodszy w świecie widok. Ledwo się powstrzymała, żeby nie zbudzić kuzyna i nie wytarmosić za tą jego słodycz. Meito spał na kanapie z dwoma dłońmi przy policzku i jednym kosmykiem opadającym na oko. Dziewczyna przykryła go kocem i usiadła w fotelu naprzeciwko wpatrując się w ten słodki obrazek. Po chwili zerwała się z siedzenia, aby za chwilę wrócić razem ze szkicownikiem i ołówkiem w ręce. Uśmiechnęła się zawadiacko do siebie. Otworzyła szkicownik, w którym miała pełno rysunków swojego kuzyna. Uwielbiała go rysować(podczas snu tak jak inne słodkie rzeczy) i w momencie gdy zaczęła robić to po raz kolejny postanowiła, że będzie musiała naszkicować także Hatsune, Rin oraz Lena. Cała trójki była słodziakami, a jak już się dowiedzieliśmy Meiko nie potrafi się takim rzeczom, ani osobom oprzeć.
Gdy skończyła poszła do swojego pokoju i odłożyła szkicownik, ale na ziemię wypadł drugi. Był zakłódkowany. Meiko go jakoś nie kojarzyła. Szybko znalazła w szafkach kluczyk, otworzyła zeszyt i zamarła.
Szkicownik był zapełniony obrazkami, szkicami, rysunkami Kaito. Od kiedy miał 8 lat Meiko go rysowała. Zawsze gdy miała po temu okazję. Skończyło się to gdy wyjechał. Oczywiście utrzymywali kontakt, ale to nie to samo. Byli przyjaciółmi.
Prawdą było to, że tak jak nienawidziła wszystkich mężczyzn stąpających po ziemi, tak bardzo kochała swojego przyjaciela.
- Kaito.- szepnęła wtulając się w poduszkę i uśmiechając wesoło, ale po chwili poczuła w ustach słony smak łez. Nie miała pojęcia dlaczego, ale poczuła się naprawdę bardzo samotna.
*****

- Nie uważasz, że to serio dziwne? Bardzo mało osób zna tą legendę, a niektórzy uważają ją nawet za mit.- stwierdziła Rin ściągając krawat.
- Zwykły zbieg okoliczności.- odparł i spojrzał na siostrę.- Co ty robisz!!! Chcesz się przy mnie rozebrać!!?- krzyknął zasłaniając sobie oczy, ponieważ Rin miała rozpiętą koszulę przez co było widać jej stanik. Spojrzała na niego dziwnie.
- Przecież jesteśmy rodzeństwem. Nie jestem atrakcyjna czy co! Wstydzisz się własnej siostry!?- powiedziała z wyrzutem podpierając ręce pod boki.
Chłopak złapał ją szybko za ramiona, aż się wzdrygnęła i pochylił się.
- Nie waż się nigdy wyrzucać mi, że się ciebie wstydzę, bo doskonale wiesz, że tak nie jest!- potrząsnął nią.
- Przepraszam! Ale już nie jesteś speszony kiedy jestem prawie w samym staniku?!- rzekła z tym swoim uśmieszkiem  Koszula prawie jej spadła i naprawdę była prawie w samym staniku.
- Ubierz się!- krzyknął zarumieniony.
- Yadaaa!**- odkrzyknęła mu.
Siłowali się. On próbował naciągnąć jej koszulę, a ona jak na złość powstrzymywała go przed tym.
Bach!!!
Coś upadło.
Odwrócili się i zobaczyli czerwoną jak burak z zawstydzenia Rui, a obok niej miskę z praniem.
Bliźniaki zamrugali i po chwili zaczaili o co jej chodzi. Odskoczyli od siebie odwracając wzrok.
- Rui! T... To nie tak. Ja nie...- plątał się Len.- To wszystko jej wina!- wskazał palcem siostrę, która właśnie objęła się ze smutnym wyrazem twarzy.
- Ależ Onii-chan.*** Przecież ja nic nie zrobiłam.- powiedziała słodko.
A więc nasza przewodnicząca jest niezłą aktorką. Nie można oceniać książki po okładce.
- Co się stało panienko Rin?!- krzyknąć przerażony Rei, który pojawił się ze szmatką w dłoni.
- Nic się nie stało! Musisz taka być! No normalnie musisz się ze mną drażnić!- zdenerwował się Len i wbiegł do swojego pokoju zatrzaskując drzwi.
Puk, puk.
Paniczu?- spytał Rei wchodząc do pokoju.
-Wejdź Rei. I ile razy mam ci powtarzać! Mów do mnie po imieniu!- krzyknął dalej wkurzony blondyn. Leżał na łóżku z oczami zasłoniętymi ręką.
Rei usiadł na brzegu łóżka i uśmiechnął się.
- Wiesz Paniczu. Panienka Rin jest bardzo dobrą aktorką.- powiedział ze śmiechem w głosie.
- Ona zawsze się ze mną drażni. Kocham ją, ale tak mnie czasami denerwuję, że...- nie dokończył ,ale westchnął głęboko.
- Len.
Blondyn poderwał się i spojrzał osłupiały na przyjaciela.
- Cz... Czy ty powiedziałeś do mnie po imieniu?- nadal patrzył na niego wielkimi oczami.
Czarnowłosy skinął głową i spojrzał na blondyna z czułym uśmiechem i tak samo powiedział.
- Len. Teraz jesteś bardziej radosny? Len?- powtórzył jego imię tak jakby dopiero uczył się mówić.
Chłopak rzucił się na czarnowłosego i ściskał go tak, że tamten stracił równowagę i obaj opadli na łóżko śmiejąc się radośnie. (Pamiętajcie! To nie yaoi! To po prostu głęboka przyjaźni, która rozpoczyna nowy etap! :D dop.aut.)
Nagle Rei poczuł, że ma mokrą koszulę.
- Pan... Len? Dlaczego płaczesz?- spytał zmartwiony.
- Nic się nie stało.- odparł dalej uśmiechając się.- po prostu jesteś moim najprawdziwszym przyjacielem, który nie przyjaźni się ze mną dla kasy. Dziękuję ci za to, Rei.- przy końcu głos mu się załamał, ale Rei uśmiechnął się ponownie i przytulił go mocniej.
- Jesteśmy przyjaciółmi. Zawsze będziemy, Len.
Blondyn płakał jeszcze przez dobrą godzinę, a potem poprosił, aby Rei zagrał z nim w jakąś grę. Tamten oczywiście się zgodził.
W tym samym czasie
Rin wpadła jak szalona do swojego pokoju. Wyciągnęła jakiś zeszyt, usiadła na łóżku i zaczęła wyrywać z niego kartki.
- Rin! Przestań!- krzyknęła Rui wyrywając blondynce owy zeszyt. Gdy już jej się to udało zaczęła zbierać wyrwane przez dziewczynę kartki. Bliźniaczka opadła na poduszki cicho łkając.
- Jejku. Wy zawsze się kłócicie. W końcu jesteście rodzeństwem, to normalne. Tak naprawdę wcale nie chciałaś wyrzucić tych kartek. Przecież zapisujesz ten zeszyt od czterech lat. Wiem, że jest dla ciebie ważny i...
- Wiem!!!- przerwała jej Rin.- Po prostu to była moja wina. Ale tak lubię się z nim drażnić.- westchnęła.
- Spokojnie. Jutro się pogodzicie.- uśmiechnęła się czarnowłosa i spojrzała zaskoczona na ostatnią zapisaną kartkę w zeszycie.- Napisałaś nowy.- bardziej stwierdziła niż zapytała. Rin nic nie powiedziała tylko bardziej wtuliła się w poduszkę.
- Każdy mój ból,
Każdy mój smutek,
Każdy moment samotności,
I
Każdy czas bez miłości.
Te wszystkie niechciane uczucia,
Bierzesz na swoje ramiona,
Nosisz je zamiast mnie,
Och
Tak bardzo kocham Cię.
Niczego nie widzę,
Tylko Twych oczu błękit,
Niczego nie słyszę,
Tylko tak głośny Twój śmiech,
Niczego nie czuję,
Poza ciepłymi dłońmi, którymi dotykasz mnie.
Tak bardzo, bardzo kocham Cię.
Gdy Rui skończyła czytać wiersz można było usłyszeć cichutki płacz.
- Rui. Dlaczego płaczesz?- spytała cicho blondynka nie patrząc na nią.
- Hę? Ale,.. ja wcale nie płaczę.- odparła zdziwiona.
Rin na nią spojrzał. Rzeczywiście. To nie ona. Płacz dochodził z szafy dziewczyny.
- Możesz mi przynieść kakao?- poprosiła blondynka.
- Oczywiście. Zaraz wrócę.- opowiedziała i wyszła zamykając drzwi.
Dziewczyna powoli podeszła do szafy i stanęła wciągając powietrze.
- Wyłaź kimkolwiek jesteś!!!- krzyknęła i odskoczyła gdy szafa zaczęła się otwierać.
- Przepraszam.- powiedziała dziwna mała dziewczynka. Wyglądała na góra 12 lat. Włosy miała spięte w długi warkocz zawiązany na końcu białą wstążką. Miała na sobie biały płaszczyk i szare rękawiczki oraz czarną krótką spódniczkę. Na nogach czarne kozaczki i szare zakolanówki.
- Kim jesteś?- spytała zaskoczona Rin, której momentalnie zrobiło się zimno.
- Nazywam się Sekka Yufu, ale nie powinnaś mnie widzieć- powiedziała z uśmiechem dziewczynka i wyciągnęła rękę. Rin uścisnęła ją i usiadła na łóżku.
- A co robiłaś w mojej szafie?
- Mieszkam w twojej szafie od czterech lat, Rin.- odparła.
- C... Co?!- wrzasnęła.- Przecież widzę cię pierwszy raz w życiu!
- Tak. Wcześniej mnie nie widziałaś. Jestem tu od momentu gdy zaczęłaś pisać wiersze, w większości o swoim bracie.- uśmiechnęła się i potarła zaróżowione policzki.
- Skąd wiesz, że...
- Rin. Przyniosłam kakao.- usłyszały głos Rui. Rin podziękowała i wzięła gorący kubek.
- Rui mnie nie widzi. Patrz.- rozkazała szaro włosa dziewczynka i zaczęła chodzić wokół czarnowłosej i wykonywać różne śmieszne miny. Blondynka parsknęła śmiechem. Rui także się uśmiechnęła.
- Widzę, że humorek się poprawił.
- Tak, ale teraz chciałabym zostać sama. Dzięki za kakao.- uśmiechnęła się ponownie Rin.

Gdy została sama, no może nie całkiem. Spojrzała na dziwną dziewczynkę.
- Kim jesteś?- spytała w zamyśleniu.
- Mówiłam. Mam na imię...
- Nie chodzi mi o imię.- przerwała jej Rin.- Kim jesteś? Bo na pewno nie człowiekiem.
- Hmmm...- zastanowiła się Yufu.- Nie pamiętam nic co robiłam wcześniej, ale 5 lat temu obudziłam się na śniegu obok mojego domu. Chciałam porozmawiać z rodzicami, ale oni też mnie nie widzieli. Nikt mnie nie widział. Spędziłam rok w domu, ale nie mogłam z nikim porozmawiać. Kiedy wyszłam na spacer zobaczyłam jak w drodze do szkoły śmiejesz się z Lenem i was polubiłam. A poza tym Len jest super przystojny. Postanowiłam, że zamieszkam z tobą. W końcu mnie nie widziałaś.- zakończyła swoją opowieść szerokim uśmiechem.
- To chyba znaczy, że jesteś duchem.- stwierdziła od niechcenia Rin.
- Chyba masz rację. Ale mogę tu zostać? Proszę  proszę, proszę.- złożyła ręce jak do modlitwy i wlepiła w blondynkę duże śliczne oczy.
- No dobrze. Nie przeszkadzasz.- uśmiechnęła się.
- Yatta!!! Yatta!!!****- szaro włosa zaczęła skakać ze szczęścia.

Wieczorem gdy kładły się spać Rin pomyślała: "Widzę duchy. To dziwne. Czy to ma coś wspólnego z tą legendą?" I rozmyślając nad taką teorią zasnęła.
*****

Hatsune siedziała z telefonem w ręce i zastanawiała się, napisać czy nie. A jak uzna, że się mu narzucam?
Tak. Dobrze myślicie. Hatsune zauroczyła się w Kaito. Ale nie napisała do niego tego wieczora. Zasnęła mając jego twarz przed oczami.
"Czy ta wizja ma coś wspólnego z tą legendą?"- rozmyślała podobnie jak Rin i zasnęła.

*****


wtorek, 1 stycznia 2013

Rozdział 2 - Wizja o Przeszłości


- Len! Wstawaj! Rei i Rui zrobili już śniadanie! Bo spóźnimy się na rozpoczęcie!- budziła brata blond-włosa panienka. Chłopak przykrył się kołdrą po sam czubek głowy, więc dziewczyna musiała zastosować nieco inne środki.
- Ojej! Ciekawe co by się stało gdybym przecięła jedną strunę twojej pięknej Beaty.- zaczęła teatralnie i przejechała ręką po strunach. Niesamowicie szybko chłopak zabrał swoją gitarę siostrze i spojrzał na nią spod przymrużonych powiek.
- Nikt nie ma prawa nic zrobić mojej gitarze. Nie wybaczyłbym tego nawet tobie.- oświadczył po czym uśmiechnął się sennie do siostry i ruszył w stronę drzwi.- To co mamy dziś na śniadanie?!!
-Twój mózg zmieszany z flakami!!!- krzyknęła zaciskając dłonie w pięści i ruszyła za bratem po schodach.
- Ktoś wstał dzisiaj lewą nogąąąąą.- ziewnął Len grzebiąc w uchu.
- Len!!! Dlaczego zawsze jesteś taki złośliwy. Mogłabym równie dobrze cię nie budzić!- naburmuszyła się dziewczyna.
Wchodząc do kuchni Len zatrzymał się, a siostra uczyniła to samo. Chłopak odwrócił się i poczochrał jej ładnie ułożone włosy.
- Przepraszam siostrzyczko. Zjedzmy coś wreszcie. Przecież nie chcesz się spóźnić do szkoły. Przewodnicząco.- uśmiechnął się pokazując rząd białych zębów. Rin zarumieniła się nieco. To co łączyło tych dwojga to nie tylko więzy krwi. Byli bliźniakami przez co bardziej się rozumieli. Rin była dojrzalsza i często pouczała brata. Za to Len puszczał uwagi mimo uszu, ale opiekował się siostrą tak jakby to on był starszy. Często się sprzeczają, ale czym było by rodzeństwo bez kłótni.
Usiedli w wielkiej jadalni. Sami. Rin w swoim wyprasowanym mundurku. Biała koszula na krótki rękaw wiązana z przodu z granatowym kołnierzykiem i tego samego koloru spódniczką. Ren siedział w czarnych bokserkach i białej koszuli na ramiączka. Gdyby go teraz zobaczyły koleżanki z klasy zemdlałyby na miejscu. Mógł sobie na to pozwolić, ponieważ rodzice wyjechali na cały rok w interesach zostawiając dwójkę swoich dzieci pod opieką dziewiętnastoletniej, ale bardzo odpowiedzialnej Hinomoto Oniko.
Oniko ma czarne proste włosy i tego samego koloru oczy. Ubiera się tak młodzieżowo, że czasami można pomyśleć, że jest młodsza od dzieci Kagamine.
Dziewczyna, a raczej już Kobieta uwielbia tradycyjny japoński makaron oraz wszystko co smaczne. Jest specem od demonów. Wie wszystko na ich temat. Uwielbia czytać o okultyzmach i podobnych rzeczach. W pokoju ma mnóstwo takich książek. Ogólnie jest bardzo radosną osóbką, ale gdy ktoś ją obrazi człowiek ma wrażenie, że jej oczy robią się czerwone. Nie wdaje się w kłótnie, chyba że miałoby to związek z rodziną Kagamine.

Rei i Rui weszli do jadalni niosąc tace. Po chwili przed blondynami leżały już świeżo upieczone grzanki, jajka i bekon oraz kompot.
- Arigato! Rei, Rui.- skinęła do nich przyjaźnie. Oni odpowiedzieli także uśmiechem i skłonili się.
- Siadajcie z nami.- zaproponował nastolatek z ustami pełnymi bekonu.
- Wybacz, Paniczu. Nasze śniadanie czeka na nas w pomieszczeniu dla służby.
- Rei. Po pierwsze. Ile razy ci mówiłem żebyś mówił do mni po imieniu.- powiedział niskim i groźnym głosem z przymrużonymi oczami.
- Tak jest. Przepraszam, Paniczu.- skłonił się głęboko chłopak.
- Ech...- westchnął blondyn.- Nieważne. Ale macie z nami usiąść i zjeść.- wskazał miejsca obok siebie i siostry.
- Ale...- zaczęła Rui.
- Nie ma żadnego ale.- powiedziała dystyngowanie Rin, jak na młodą damę przystało i usiadła prosto.- To jest rozkaz.
Rodzeństwo Kagane spojrzało po sobie po czym z uśmiechem odpowiedziało razem.
- Jak sobie życzycie.- i wycofali się do kuchni.

Kagane Rei i Rui również byli bliźniakami. Mieli po osiemnaście lat - świeżo po zakończeniu szkoły. Rodzeństwo Kagane są z Rin i Lenem od dziecka. Jak daleko sięga ich pamięć, tak długo służą ich rodzinie. Raz w miesiącu i na wakacje mogą pojechać do swoich rodziców, a pozostałe dni spędzają ze swoimi Panami.
Mimo, że posiadają takie a nie inne stanowisko zawsze traktowali ich jak swoje młodsze rodzeństwo, nie zapominając o tym żeby nie zwracać się do dzieci swoich pracodawców po imieniu. Jakieś rodzinne kompleksy. Nieważne.
Cała czwórka była przyjaciółmi.
Rei był czarnowłosym chłopakiem o tego samego koloru oczach. Kiedy był na "służbie" nosił ubranie przeznaczone dla kamerdynera, ale potem przebierał się w zwykły dres. Traktował swoje obowiązki bardzo poważnie jak na osiemnastolatka, co wynika prawdopodobnie z jego wychowania. Nigdy nie odważył się zwrócić do swojego Panicza po imieniu, a swoje obowiązki wykonywał zawsze precyzyjnie. Jego siostra Rui była bardziej uległa. Mimo tego, że także wykonuje swoje obowiązki z wielką precyzją to nie traktuje swojej Pani z takim dystansem jak to robi jej brat. Już dawno zaczęła nazywać blondwłosą po imieniu. Kiedy w pobliżu był brat - czyli dość często - musiała ją nazywać Panienką Rin, albo samą Panienką. Ma czarne kręcone włosy, a uśmiech taki sam jak brat.
Cała czwórka często oglądała razem filmy, chodziła na spacery i robiła inne rzeczy. Zawsze razem.

Wykonali pozostałą pracę i wszyscy wyszli na rozpoczęcie roku. W drzwiach pożegnała ich z uśmiechem Oniko.
- Itekimas!*- krzyknęli równocześnie.
- Ja muszę się jeszcze urządzić. Iterashai**- uśmiechnęła się do nich.
Kiedy kobieta została sama jej "znajomy" zjawił się tuż obok.
- Hinomoto już czas. Za niedługo nie będziesz potrafiła przed nimi tego ukryć - powiedział szyderczo.
- Wiem. Przecież wiem.- odpowiedziała zniecierpliwiona.- Mam nadzieję, że nie będzie tak źle.
- Oni i pozostała czwórka się dowiedzą. Albo to opanują, albo to nimi zawładnie.
- Wiem!- krzyknęła brunetka.- Spadaj już! Dam sobie radę.
- Oby. Nasi Panowie muszą się nauczyć wszystkiego! Jesteś za to odpowiedzialna.
- Wieeeeeem!!!- wrzasnęła i rzuciła w istotę pilotem, a ta rozpłynęła się niczym cień.

*****
Hatsune Miku przechodziła przez bramę nowej szkoły i zauważyła znajomą niebieską czuprynę. W krzakach. Chłopak nerwowo się rozglądał, i przez to nie zauważył kiedy kucnęła obok niego.
- Ohayo! Kaito-kun!- zachichotała głośno.
Chłopak upadł, ale zrehabilitował się i po chwili skinął jej głową na powitanie. Przyłożył palec do ust dając jej znak aby była cicho i kucnął z powrotem obok. Siedzieli tak chwilę w ciszy, ale Miku tego nie wytrzymała.
- Hej. Czemu się chowamy?- spytała półszeptem.
Powoli na nią spojrzał i powiedział grobowym głosem.
- Chcę opóźnić spotkanie z pewną dziewczyną jak najdłużej.
- Łaaaaa! Kaito-kun masz dziewczynę?!- krzyknęła entuzjastycznie.
- Ciiiiiii. Nie, nie mam. To znajoma. Nie chcę się z nią spotkać. Jest straszna.- szepnął, a po jego plecach przeszedł dreszcz.
- Że kto jest straszny?- usłyszeli za sobą przesłodki głos.
 Stała tam w rozkroku i z podpartymi rękoma na biodrach dziewczyna. Chyba jest w wieku Kaito-kuna. Pomyślała Miku. Była ubrana w mundurek tyle, że czerwony. Miała krótkie brązowe włosy.
W tym momencie miała zamknięte oczy i drgała jej brew, co świadczyło o tym, że zaraz wybuchnie.
- No, Kaito. Czemu się chowasz aaaaa?
- iiiii- pisnął nastolatek. Czerwonowłosa złapała go za kołnierz, podniosła w górę ponad ziemię i zaczęła nim potrząsać.
- I co ja się dziwię! Przecież jesteś chłopakiem! A chłopaki są wrogiem kobiet. Powinno się ich trzymać od nas z dala. Czemu się chowałeś co?!!!!- zakończyła zgrzytając zębami i wpatrując się w chłopaka.
- P..przepraszam Meiko. Wybaaaacz!- krzyczał rozpaczliwie.
- No, niech ci będzie.- puściła go, a ten siedział teraz na ziemi i odetchnął głęboko.
Hatsume przyglądała się temu z zaciekawieniem, a po przedstawieniu zaczęła się śmiać. Głośno i donośle.
Obydwoje zwróciło na nią uwagę, a Kaito jakby sobie przypomniał i już chciał przedstawić nową koleżankę, ale czerwonowłosa go ubiegła.
Nie wiadomo kiedy Meiko trzymała już w swoich dłoniach ręce młodszej dziewczyny i przypatrywała jej się z uśmiechem.
- Nee? Kaito? Kim jest ta śliczna dziewczyna?- zapytała słodkim głosem, zupełnie odmiennym od tego sprzed chwili. Hatsune dziwiło zachowanie nieznajomej, ale uśmiechnęła się tak jak zwykle - przecudnie i słodko.
- Hajimemashite.*** Nazywam się Hatsume Miku.
- Łaaaaaa! Jesteś super ślicznaaaaa.- rozmarzyła się dziewczyna.- Ja nazywam się Hinamare Meiko.- pokazała swoje białe ząbki nowo poznanej młodszej koleżance.
- A...Arigato.- odpowiedziała na komplement.
- Nie widzisz, że ją straszysz Meiko?- odezwał się wreszcie Shion, który stanął obok. Niestety musiał się skulić gdyż dziewczyna walnęła go w brzuch.
- Nie straszę. Ty tu jesteś facetem! Prędzej ciebie będzie się bała!- ofuknęła go.
- Nie, nie. Ja tylko... etto...- nie mogła wysłowić się nastolatka. Nie wiedziała co powiedzieć. Chciała zaprzeczyć, ale czy nie obraziłaby w ten sposób nowo poznanej dziewczyny? Na szczęście sytuację uratował chłopak.
- Miku-chan. To jest Meiko. Moja przyjaciółka z dzieciństwa. Nienawidzi facetów. Mnie jako jedynemu ufa, bo znamy się od zawsze. Pozostałych miesza z błotem. Ale lubię w niej tą cechę.- uśmiechnął się do przyjaciółki, a ta zarumieniła się.
- Nie mów takich żenujących rzeczy!- pisnęła.
Chłopak zaśmiał się i mówił dalej.
- Kiedyś zawsze byliśmy razem, ponieważ ona często wdawała się w bójki, a ja byłem jej jedynym przyjacielem. Ale teraz jest obrończynią wszystkich kobiet.- zakończył.
- Kaito-kun. To znaczy, że jest w tym samym wieku co ty?
- Hai.- przytaknął.
- Więc będę mówiła do ciebie Meiko-senpai, dobrze?- spojrzała na starszą koleżankę, której łzy leciały po twarzy.- Meiko-senpai? Co się stało?- podeszła do niej.
Szatynka zamknęła ją w swoich silnych ramionach.
- Miku. Dlaczego ty jesteś taka słodkaaaaa!!!- rozpłakała się na dobre.
Dziewczyna próbowała wyślizgnąć się z uścisku, ale po chwili zaniechała prób, a w kadrze pojawił się Kaito z palcem wskazującym uniesionym w górę.
- Zapomniałem powiedzieć, że zawsze rozczula się nad słodkimi rzeczami. Kiedy widzi coś słodkiego to nie może się oprzeć.
- Heeeeee? Dopiero teraz mi to mówisz Kaito-kuuuuun?!!- wyrywała się Miku, którą uratowało ogłoszenie, że apel się zaczyna. Cała trójka ruszyła w stronę szkoły śmiejąc się, a w przypadku starszych kłócąc. Teraz będzie inaczej, na pewno. Pomyślał Kaito. Ta szkoła to nie był taki zły pomysł. Braciszku! Mam nadzieję, że u Ciebie wszystko dobrze! Zielonowłosa wysłała pozdrowienia w myślach. Teraz to dopiero będzie zabawa. Uśmiechnęła się w myślach Meiko.

*****

Po apelu każdy udał się zobaczyć z kim będzie w klasie.
Hatsume nie poszła, bo i tak nikogo nie znała. Czekała na pozostałą dwójkę. Wracali w grobowym milczeniu, a dziewczyna już na tyle ich znała, aby stwierdzić, że te niedobrze.
- Co się stało?- wstała z kamienia, na którym jeszcze chwilę temu siedziała. Podnieśli na nią twarze, które wydawały się jakby bez życia.
- Jesteśmy razem w klasie.- powiedzieli jednocześnie i z powrotem opuścili głowy.
Młodsza zamrugała kilkakrotnie nie rozumiejąc, a zraz spytała zaciekawiona.
- A nie jesteście przyjaciółmi?
- Tak! Ale...! Ale...! Ale...! Będziemy w klasie z kimś kto...- wybuchnęła brązowowłosa.
- ...Kogo Meiko nienawidzi. A ja go nie trawie.- dokończył spokojnie Kaito.
- To najgorszy ze wszystkich możliwych facetów!!! Łamacz dziewiczych serc!!! Zabija wszystkie możliwe uczucia. Podrywacz jakich mało!!! Strzeż się go Miku!!! Strzeż się!- krzyknęła i zaczęła przebierać w powietrzu palcami, tak jakby chciała kogoś udusić.
-Y...Yhm.- przytaknęła dziewczyna, po czym jej oczy, rozszerzyły się i zaczęły świecić.
Pozostali poszli za jej wzrokiem.
- Miku-chan? Znasz tę dziewczynę?- zaciekawiona Meiko zaczęła się przyglądać obiektem zainteresowania młodszej koleżanki.
- Nie.- Odparła jak zahipnotyzowana.- Nie,ale... ale mam wrażenie, że ją znam i to bardzo dobrze. Ale... ja jej nigdy nie widziałam! Przecież... Ale to uczucie jest bardzo silne.- Hatsune oddychała coraz ciężej i zaczęła się pocić, a serce waliło jej coraz mocniej. Upadła na kolana nadal patrząc na "nieznajomą". Zamrugała gdy poczuła słony smak w ustach.
- Co? Cz...Czemu?- zaczęła wycierać łzy, a naprzeciw uklęknął Shion i płożył dłonie na jej ramionach.
- Miku. Uspokój się. Nic się nie dzieje.- mówił spokojnie.
- Ja... ja wiem, a... ale to... samo. Ja nie...- nie dokończyła, ponieważ chłopak przytulił ją czule i głaskał po głowie. Normalnie Meiko od razu zareagowałaby na to krzykiem, ale wiedziała, że coś się stało nowo poznanej młodszej koleżance.
Kaito nie wiedział dlaczego to zrobił. Po prostu poczuł, że jest odpowiedzialny za nią, mimo, że znają się jeden dzień.
Hatsume nadal łkała w jego ramionach i nagle znalazła się w innym miejscu. Tak samo jak wczoraj wieczorem.
Jakaś wieś, a raczej pole. Wieś była daleko. Naprzeciwko niej stała blond włosa dziewczyna z białą kokardą na głowie i w pięknej żółtej sukience. Takiej jakie kiedyś nosiły księżniczki. Dziewczyna miała rozmazaną twarz, ale można było dostrzec, że się uśmiecha. Zboże uginało się pod wpływem wiatru, a jej sukienka przepięknie powiewała.
Z daleka słyszała jakiś śmiech. Psychopatyczny śmiech. Spojrzała w dół. Także miała na sobie zieloną suknie, która wyglądała na drogą. W ręku trzymała wielki złoty nóż. Otworzyła szerzej oczy. Była w ciele, ale nie swoim. Nie mogła się poruszyć, ani nic powiedzieć, ale czuła, że po "jej" twarzy spływają łzy pełne bólu, złości i żalu. Te uczucia przytłaczały ją. Zbliżała się do dziewczyny. Była coraz bliżej i bliżej... a ona tylko stałą. Stała i uśmiechała się.
- Co ty wyprawiasz?!! Uciekaj!!! Nie stój tak!!!- usłyszała swój własny nieco starszy i przerażony głos.
- Nee? Pamiętasz jak kiedyś rozmawiałyśmy o śmierci?- powiedziała tamta nadal z uśmiechem, ale po jej twarzy także zaczęły płynąć łzy.
- Tak! Ale to nie czas na to!!! Szybciej!! Idź po brata!!! Bo inaczej na pewno cię zabiję!!!- krzyczał rozpaczliwie głos Miku. Tamta potrząsnęła głową.
- Nie mogę. Moim obowiązkiem jest tu być z tobą przyjaciółką.- mówiła spokojnie.
- Ale ja nie chcę cię zabijać!!!- ten krzyk rozdzierał jej gardło.
Dlaczego nie mogę się ruszyć?!! Pomóżcie mi!!! Chcę stąd wyjść!!! Krzyczała rozpaczliwie w myślach Miku.
- Wiem. Ale ja muszę to zrobić. Z moim bratem będę. On mnie będzie widział. Ale ja muszę tu zginąć. Z twojej ręki. Pamiętasz? Zawsze marzyłam, aby podczas wojny zginąć razem z tobą.- dalej się uśmiechała, a ciało, w którym była uwięziona Hatsune podeszło już wystarczająco blisko i zamachnęło się nożem.
- Do zobaczenia. Mikurello.- blondyna szepnęła cichutko i zamknęła oczy w oczekiwaniu na cios.
- Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeee!!!!!!!!!!!!!- krzyczał jej własny głos.
- Miku!!! Kaito!!! Obudźcie się!!! Szybciej!!!- usłyszała czerwonowłosą.
- Meiko-senpai?
- Tak, to Meiko.
- Kaito-kun? A czemu ty też...
 Obydwoje zbudzili się, a nad sobą zauważyli zatroskaną twarz przyjaciółki i...
Hatsume nie mogła się napatrzeć w twarz miło wyglądającej blondynki z białą kokardą na głowie.
- Nic ci nie jest?- zapytała dziewczyna.
- Nie. Już chyba nic, ale co się...- przerwała bo zobaczyła, że chłopak też właśnie się obudził.- Kaito-kun?!! Nic ci nie jest?!!
- Nie. Ale co to było?- spytał koleżankę.
- Radzę Wam udać się do domu i porządnie odpocząć przed jutrzejszym dniem w szkole.
- Yhm. Arigato.- powiedziała cicho długowłosa.
- Nie ma za co.- uśmiechnęła się blondyna i pomogła im wstać. Tłum, który był zaciekawiony co się stało tym dwojgu właśnie się rozszedł z głęboki westchnieniami ulgi.
Niska dziewczyna przyłożyła ręce do ich czoła i zastanawiała się długo.
- Nie macie gorączki.- stwierdziła. Może to przez słońce.- zaplotła ręce za plecami i skłoniła się głeboko.
- Hajimemashite. Nazywam się Kagamine Rin i jestem przewodniczącą klasy 2c w gimnazjum.- przedstawiła się grzecznie.


***
___________________________________________________________________


A tymczasem nie wiem czy ktoś z Was słyszał tę piosenkę Rin. Podoba mi się. Dziwna, ale fajna.
http://www.youtube.com/watch?v=RtlPbuNM9U4

czwartek, 20 grudnia 2012

Rozdział 1 - Przeznaczenie


Spoglądając na miasto przez szyby w metrze, młoda zielonowłosa panienka rozmyśliła o przyszłości. Patrzyła na miejsce, w którym przyjdzie jej spędzić najbliższe lata nauki. Transport się zatrzymał, a dziewczyna w zwiewnej białej sukience z dużym bagażem wysiadła na stację. Zaczęła się rozglądać za nowymi opiekunami.
- Kochanie! Tutaj skarbie!- odwróciła się i zobaczyła miło wyglądającą staruszkę. Mimo, że miała posiwiałe włosy i sześćdziesiątkę na karku to w jej niebieskich oczach pozostawała dalej ta młodzieńcza ekscytacja.
- Babcia!- krzyknęła nastolatka i rzuciła się, aby uścisnąć kobietę.- I dziadek!- jego również uściskała. Był to równie stary mężczyzna. Miał jednak bardziej pociągłą twarz od starszej kobiety, był wyższy i lekko zgarbiony. Ale jego uśmiech roztapiłby nawet lód.
- Chodź, kochanie. Daj mi to. A ten bagaż weźmie dziadek. No dalej. Idziemy! Pewnie jesteś zmęczona.- już zaczynała dyrygować starsza kobieta i ruszyli.
- Babciu. Jak zwykle. Nie zmieniłaś się. Dalej musi być wszystko po twojemu.- usmiechnęła się zielonowłosa.
- Tak, tak. Miku, ale ty zmieniłaś się sporo. Jesteś teraz kobietą! I masz piękne kształty. W dodatku w tej sukience.
- Przestań! Peszysz mnie.- powiedziała zarumieniona dziewczyna.
- Ohohoho. Spokojnie dziecko. Nie jeden chłopak ci to powie. Ale kiedy ostatni raz cię widziałam twoje włosy sięgały ci do ramion, a teraz...
- Teraz mam wysoko kitki, a sięgają mi do kolan, jakbym je rozpuściła miłabym prawie do kostek.- dokończyła grzecznie.
- Jejku! Niesamowite. Jak one szybko rosną! Twoje włosy w dodatku są takie zielone, to mi przypomina...
- Ta, tak legendę o 5 narodach, które toczyły między sobą walki, a potem zawarły sojusz. Mama opowiadała mi tę historię z tysiąc razy! Ale wiecie co?
- Słucham dziecko?- spytała uprzejmie babcia. Mimo, że Miku była już w liceum to cały czas podniecała się zwykłymi rzeczami. Jedzeniem słodyczy, zabawami, imprezami z przyjaciółmi oraz małymi drobiazgami.
- Ta królowa, która rządziła Zielonym Królestwem podobno miała jakąś tajemnicę, której nikt nie może odkryć. Fajnie co nie? Gdybym ja ją odkryła to stałabym się sławna!- marzyła na jawie.
- Dobrze, dobrze. Kiedyś spróbujesz, a na razie doszliśmy. Tu będziemy mieszkać. Weszli do dużego domu, który miał dwa piętra. Na dole buł pokój dziadków, kuchnia, jadalnia, i dwa okoje gościnne oraz łazienka. Za to góra miała być własną przestrzenią młodej panienki Hatsume.
- Wooooow!!! Yatta! Nie mogę uwierzyć! To wszystko będzie moje?- błyszczaly jej oczy na widok jej WŁASNEGO pokoju, ba nawet piętra.
- Tak. My już nie potrzebujemy tak dużo miejsca, ale ty jesteś młoda. Tutaj jest korytarz. Po prawej masz swoją sypialnie, a obok pokój do zabaw czy odrabiania lekcji. W następnym możesz spotykać się z przyjaciółmi jest tam też karaoke- uśmiechnęła się babcia na widok coraz większego uśmiechu wnuczki i mówiła dalej- Po drugiej stornie jest łazienka z prysznicem, wanną i jacuzzi...
- Jacuzzi?!! Serio?!! Yatta!- krzyczała uradowana.
- Masz jeszcze toaletę i specjalny pokój do tańca i śpiewania.
- Co?!! Ale mama mówiła, że...
- Wiem skarbie. Spokojnie. Wiemy, że kochasz śpiewać, więc tu będziesz mogła- weszli do ogromnego białego pokoju, w którym stał wielki telewizor. Wszędzie były jakieś instrumenty, a na środku stał mikrofon. Podłoga (kiedy się ją włączyło) świeciła różnymi kolorami, a na scianie zawieszona była kula disco.
- Bab...ciu, dziadku. - wyjąkała ze łzami w oczach i przytuliła kochaną rodzinkę.- Dziękuję wam.
- Dobrze Miku. Naciesz się tym, bo pojutrze zaczynasz szkołę.- Powiedział dziadek Hisato.
- Hai!- krzyknęła uradowana dziewczyna.
Tutaj zacznę nowe życie. Pomyślała. Lepsze życie.

Następnego dnia Miku została wysłana po zakupy. Była bardzo nabuzowana, ponieważ nigdy w życiu nie robiła zakupów. Zajmowali się tym służący, a dziadkowie mieli tylko dwie kucharki, którym babcia Chiyo czasami pomagała, i dwójkę - sprzątacza ze sprzątaczką.
Szła miastem i podśpiewywała sobie pod nosem melodię jednego ze swoich ulubionych anime - Pandora hearts.
(http://www.youtube.com/watch?v=T2jd3OE9w6U) Polubiła to anime, ponieważ było nieprzewidywalne i tajemnicze. Spojrzała na mapę i skręciła w stronę marketu.
Weszła do nieznanego dotąd świata. Zajrzała na listę.
Najpierw bułeczki. Pomyślała.
Zaczęła szukać i wreszcie po dwudziestu minutach znalazła. Wzięła 5 ciepłych bułeczek do folii i wrzuciła do kosza. Teraz nadszedł czas na ogórki. Z daleka je dostrzegła i chciała podbiec, ale na jej nieszczęście, a może i nie, zza regału wyszedł chłopak z wózkiem zakupów. Miku nie zdążyła się zatrzymać i wywróciła cały koszyk nieznajomego przewracając przy okazji także i jego i siebie.
- Iteee!- syknął chłopak i wstał.- A tobie nic się nie stało zwrócił się do dziewczyny z uśmiechem.
- Co? Nie nic.- powiedziała cicho, po czym wybuchnęła.- Ale to ja ciebie potrąciłam! Przepraszam! Nie chciałam! Naprawdę przepraszam!- Zgięła się wpół i już była bliska płaczu, gdy poczuła, że owy nieznajomy stawia ją do pionu i uśmiechnął się pokrzepiająco.
- Nic nie szkodzi. Przyjmę twoje przeprosiny jeśli pomożesz mi powkładać wszystko z powrotem.- powiedział łagodnie i podniósł koszyk.
- O...Oczywiście!- krzyknęła. Nigdy nie widziała kogoś o tak miłym spojrzeniu i uśmiechu. Nie mówiąc już o jego łagodnym głosie. Zaczęli wkładać jego zakupy do koszyka. Dziewczyna co chwilę spoglądała na przystojnego młodzieńca. Kiedy skończyli ona wyciągnęła do niego rękę, a na jej twarzy pojawił się nieśmiały uśmiech.
- Naprawdę przepraszam. Nazywam się Hatsume Miku.
- Ach tak! Gdzie moje maniery. Hehe. Nazywam się Shion Kaito - uścisnął jej dłoń.
- Etto... mógłbyś mi pomóc znaleźć pozostałe rzeczy z listy. Jestem nowa i...
- Serio? Ja też jestem tu nowy. Dopiero się przeprowadziłem. Mieszkam z babcią, ale ona mi wszystko wczoraj pokazała.- powiedział zaskoczony.
- Hehe. Ale zbieg okoliczności.- zaśmiała się. Zawstydzenie przed nieznajomym zniknęło. Ruszyli poszukać produktów z listy dziewczyny.
- Tu ogórki. okey, mamy. Teraz  mleko.
- Ah. To tam. A tak w ogóle ile masz lat?
- 15. A ty.
- Zgadnij.
- Hmm... 22!- krzyknęła.
- Teraz to mnie zdołowałaś.- Udał smutnego.
- Co? To ile masz lat?- zapytała zbita z tropu.
- Szesnaście.- powiedział i pstryknął ją w czoło.
- Ała! Jak to! Dałabym głowę, że jesteś studentem.
- Serio tak staro wyglądam?
- Nie, nie tylko...do- zaczęła zakłopotana jego czujnym wzrokiem
- Do...?
- Dojrzale! Wyglądasz zbyt dojrzale!- krzyknęła i nadymała policzki jak chomik.
- Hahahahahahaha!- zaczął śmiać się Kaito.
- Ej! Nie śmiej się!
- Nie mogę uwierzyć, że masz 14 lat! Wyglądałaś teraz na sześć! O. Tu jest mleko.
Miku wzięła dwa opakowania. kłócili się i śmiali tak jakby byli starymi przyjaciółmi. Kiedy wszystko już znaleźli ruszyli do kasy.

- Chodź. Podwiozę cię- zaproponował chłopak.
- Okey. Dzięki.- uśmiechnęła się w odpowiedzi.
Położyli z tyłu zakupy i usiedli z przodu.
- Miku-chan... Mogę tak do ciebie mówić?
- Tak. A ja mogę Kaito-kun?
- Tak, tak. Słuchaj. Czemu masz takie zielone włosy?- zapytał naprawdę ciekawy odpowiedzi.
- Nie wiem.- nagle posmutniała.- Rodzice mówią, że to po księżniczce, która żyła wiele lat temu. Taka legenda o...
- Pięciu królestwach.- dokończył i spojrzała na niego zaskoczona.
- Dziwne, że ją znasz. mało osób o niej wie. A twoje włosy czemu są takie niebieskie? Farbowałeś?- uśmiechnęła się.
- Nie. Wygląda na to, że jesteśmy dalekimi znajomymi.
Zrobiła pytającą minę.
- Moi rodzice mówią, że to zaszczyt, że mam takie włosy. Po księciu Niebieskiego Kraju.
- Wow! Czyli to twój daleki przodek! Ale fajnie! U mnie w szkole nikt nie znal tej legendy, a mama zakazała mi ją rozpowiadać. Powiedziałam tylko mojej przyjaciółce.- zamyśliła się.
- Miku-chan?
- hę? Przepraszam. Skręć tutaj. Tęsknię za moimi przyjaciółmi.- powiedziała rozmarzona.
- Tak. przyjaciele. - uśmiechnął się smutno, dziewczyna udawała, że tego nie zauważyła.
- to tutaj. Dzięki.- wyszła, a wyciągając zakupy zapytała.
- A do której idziesz szkoły?
- Do Vocaloid.
- Serio? Ja też! To spotkamy się na rozpoczęciu.
- Pewnie. do zobaczenia.- uśmiechnął się na pożegnanie i odjechał. Nagle wszystko zrobiło się białe, a Miku zamiast samochodu zobaczyła gniadego konia, a na nim niebieskowłosego jeźdźca w białej zbroi. Oddalał się. Coraz dalej i dalej...
- Stój!- usłyszała swój własny krzyk, którego on już nie usłyszał.
To musiało być przywidzenie. Mało spałam.- Przetarła oczy i weszła do domu. Powitała ją babcia.

Historia sprzed pięciuset lat zatacza koło. Przeznaczenie Pięciu Królestw musi się wypełnić, a teraz nadszedł właśnie ten czas. Za niedługo w życiu tej dwójki i pozostałych bohaterów tej historii zmieni się wszystko. Ledwo będą rozróżniać przeszłość od teraźniejszości.
Motyl rozpoczął taniec nad Czerwonym Jeziorem.

__________________________________________________________________________
Z początku miała to być zwykła szkolna powieść, ale uznałam, że tak będzie ciekawiej. I jak? Podoba się? Pamiętajcie jeśli chcecie kogoś w tym opowiadaniu, jakiegoś Vocaloida to piszcie.